W drugiej połowie szkolenia podpisywaliśmy umowy. Każdy czytał mniej lub bardziej wiedząc co czyta - każdy był zmęczony, wiele osób nie znało angielskiego na tyle, żeby to zrozumieć, a ci którzy znali angielski nie mieli dość sił, aby przez tych wiele stron żmudnego tekstu przebrnąć. A podpisanie umowy było warunkiem otrzymania uprawnień i zakończenia kursu. Podpisywaliśmy więc umowy jakby w masowym odurzeniu i chęci szybkiego zakończenia dnia.